Prawda o żeń-szeniu wygląda tak: jest go coraz mniej, bo rabunkowe zbieractwo doprowadziło do tego, że stał się gatunkiem wręcz reliktowym. Jest przez to również bardzo drogi, a co za tym idzie: znaczna część produktów na rynku ma go niestety tylko w nazwie.
Dlaczego do tego doszło? Żeń-szeń od tysiącleci słynął ze wzmacniania sił witalnych człowieka (w tym również potencji). Gdy rynek zachodni otworzył się więc na tę roślinę, stała się łakomym kąskiem, co nie wyszło jej na dobre. Tymczasem istnieje roślina o identycznych wręcz właściwościach, nazywana z tego powodu „indyjskim żeń-szeniem”. I również od tysiącleci wykorzystywana jest w Ayurvedzie, czyli tradycyjnej medycynie indyjskiej. Ta roślina to ashwagandha (Withania somnifera), a jej polska nazwa to witania ospała.
Ponieważ występuje na dużo większym obszarze i w strefie o wiele bardziej urodzajnej, więc nie grozi jej podzielenie losu zamieszkującego surowe tereny północno-wschodniej Azji żeń-szenia. Natomiast niemal identycznie jak on wspomaga wszystkie układy organizmu człowieka, minimalizuje objawy wielu chorób, wzmacnia odporność, siły witalne oraz potencję.
Więcej o tej interesującej roślinie można przeczytać na stronie marki Aliness, której najnowszym produktem jest Organic Ashwagandha 5%.